KG.jpg

Kazimierz Górski: selekcjoner Lwowa

Najwybitniejszy polski trener piłkarski, medalista olimpijski, zdobywca 3 miejsca na mistrzostwach świata. Kazimierz Górski to postać, której fanom piłki nożnej nie trzeba przedstwiać. Mało powszechną wiedzą jest natomiast jego lwowska przeszłość oraz dzieje Lwowa po II Wojnie Światowej. Zapraszam na tekst, w którym razem z Janem Domarskim, Grzegorzem Latą, Andrzejem Strejlauem oraz Michałem Listkiewiczem, przybliżymy lwowski charakter Kazimierza Górskiego oraz najważniejsze życiowe momenty. Dlaczego strzelał bramki jako Sarenka? Czy spełnił marzenie o zagraniu w Pogoni Lwów? Czy dzięki Górskiemu Euro 2012 odbyło się w Polsce i co na temat naszego selekcjonera wiedział Arsene Wenger? No i wreszcie, jak na przestrzeni lat zmieniało się jego ukochane miasto? Zaczynajmy!

Początek meczu


Lwów to miasto osobliwe - zjawisko swoiste. Wiele razy utrapiony, uciemiężony, w ciągu wieków płonął przeciętnie raz na dwadzieścia lat ... Zamarstynów i Kleparów, Łyczaków, Kajzerwald i Kulparków - już same nazwy dzielnic z daleka wzywają i wabią. Lwowa zawsze było pełno. "Wierzę w Boga i Lwów!"

Nina Taylor-Terlecka, Lwów stary i wczorajszy

We Lwowie roku 1921 powoli opada bitewny kurz po I Wojnie Światowej, polsko - ukraińskiej bitwie o Lwów i bolszewickiej nawałnicy. Mieszkańcy wciąż żyją wizytą marszałka Piłsudskiego i odznaczeniem Lwowa Orderem Virtuti Militari, a w planach pojawiają się pierwsze pomysły uhonorowania obrońców miasta i młodych Orląt. Wizja młodego architekta Rudolfa Indrucha z czasem ma się przekształcić w najpiękniejszy cmentarz w Europie. Po Warszawie i Łodzi, Lwów jest trzecim największym miastem w odrodzonej Polsce, stając się ważnym centrum kulturalnym, naukowym i artystycznym kraju. Fani sportu mają nadzieję, że tym razem uda się w pełni rozegrać piłkarski sezon w Polsce, I edycja w 1920 mistrzostw została przerwana przez wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Sezon 1921 ma być pierwszym rozegranym w pełnym wymiarze, na co ręce zacierają lwowiacy- w końcu ich Pogoń Lwów jest jednym z faworytów rozgrywek. W takich okolicznościach w domu na ulicy Gródeckiej w rodzinie kolejarza i zasłużonego obrońcy Lwowa Maksymiliana Górskiego 2 marca na świat przychodzi jego syn Kazimierz. 

Lwów, ulica Gródecka. Dzielnica, na której urodził i wychowywał się Kazimierz Górski.

Wejście na boisko


Jeden tramwaj pod górę się wspinał
Drugi z góry katulał się w dół
Stryjski park tonął cały w jaśminach
Zapach bzów po ogrodach się snuł

Marian Hemar, Moje serce zostało we Lwowie

Minął raptem rok, a już w 1922 roku dowodzona przez Wacława Kuchara Pogoń zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo Polski. W kolejnych sezonach kilkuletni Kazimierz Górski już jest zagorzałym niebiesko-czerwonych i z wypiekami na twarzy biega w okolice stadionu, by zobaczyć swoich idoli w starciach z najlepszymi zawodnikami z całej Polski.  Młody fan futbolu przyrzeka sobie, że już niedługo przywdzieje strój Pogoni i stanie się piłkarską legendą miasta. Póki co czekają go sprawy przyziemnie, jak nauka w Szkole Sienkiewicza, przygotowania do Komunii w Kościele Św. Elżbiety i dalsza edukacja gimnazjalna. Na pierwsze poważne piłkarskie doświadczenie przyjdzie Kaziowi czekać aż do 15 roku życia i treningów w klubie RKS Lwów. Przed wojną, uczniowie gimnazjów nie mogli należeć do klubów sportowych, więc chcąc występować w klubie i nie być rozpoznanym przez dyrektora lub nauczyciela trzeba było skrywać się pod wymyślonym pseudonimem, dlatego  w protokołach i artykułach meczowych nie znajdziemy nazwiska Górski. Znajdziemy za to Sarenkę. Taki bowiem pseudonim otrzymał 173 centymetrowy, szybki i dobrze dryblujący napastnik. 7 listopada 1937 w meczu z Junakiem Drohobycz, Sarenka debiutuje w pierwszym składzie zespołu. 


Brutalny faul


Na samym rogu tej starej mapy jest kraj, do którego tęsknię. Jest to ojczyzna jabłek, pagórków, leniwych rzek, cierpkiego wina i miłości. Niestety, wielki pająk rozsnuł na nim swą sieć i lepką śliną zamknął rogatki marzenia.

Zbigniew Herbert, Kraj


Piękne, beztroskie czasy szybko się we skończyły. Po raz kolejny przyszło bronić miasta, niestety tym razem heroiczne 22 dni obrony zakończyły się kapitulacją Lwowa. Do miasta wkroczyli Sowieci, a ich rządy miały przynieść lwowiakom pasmo cierpień i strachu co przyniesie każdy kolejny dzień.

Czułem się bezsilny. Byłem patriotą. I nagle widzę, jak na czołgach wjeżdżają obce wojska. Rosjanie nie prezentowali się jak armia. To wyglądało fatalnie. - wspominał Górski po latach w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.1

Chociaż czasy były bardzo nieciekawe, to o dziwo Sowieci zdecydowali się na wznowienie rozgrywek piłkarskich, w których Sarenka występował w drużynie Spartaka Lwów, złożonej z byłych zawodników RKS-u oraz … Pogoni.  22 czerwca 1941 roku rozpoczyna się wojna niemiecko-rosyjska, a Lwów po kilku dniach zmienia dżumę na cholerę. Uciekając w popłochu, NKWD rozstrzeliwuje bestialsko więźniów, co Niemcy skrzętnie wykorzystują, rozkazując Żydom publiczne sprzątanie góry trupów. Odór tej strasznej śmierci jeszcze długo utrzymuje się w powietrzu. Na początku lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich zamordowani zostają lwowscy profesorowie, a ludność żydowska zmuszona jest do zamieszkania w getcie. Warsztaty kolejowe zastępują Górskiemu boisko, a z powodu wprowadzonego zakazu rozgrywek piłkarskich na pierwsze kopnięcie piłki przyjdzie Górskiemu czekać długie 3 lata, gdy miasto ponownie zostanie „odbite” przez Sowietów. Dopiero wtedy Sarenka będzie mógł zagrać, tym razem w drużynie Dynama. Nie będzie to długi epizod, ponieważ chwilę później decyduje się, wzorem kolegów, na zaciągnięcie jako ochotnik do II Armii Wojska Polskiego organizowanej przez generała Berlinga. 

Szkoła Sienkiewicza, do której uczęszczał Kazimierz Górski. Legendarne miejsce obrony lwowskich Orląt.

Powrót do gry 


Ludzie po co Wy tam jedziecie? Tam jeden wielki cmentarz, największe Powązki świata. Nie ma już Warszawy.

Cytat z pierwszego odcinka serialu Dom

 


Kończy się wojna, ogrom ludzkich tragedii jest niewyobrażalny, diametralnie zmienia się system polityczny i gospodarczy w Polsce. Przesunięte zostają granice, tracimy Wilno, Lwów oraz Kresy, w ramach rekompensaty otrzymując ziemie zachodnie. Nie każdy jest w stanie się z tym pogodzić. Walczący na wszystkich frontach żołnierze często decydują się na pozostanie za granicami, opozycyjne działania wobec narzuconej władzy są tłumione, wielu bohaterów konspiracji trafia do więzień. Mimo to społeczeństwo chce na nowo poczuć smak życia nawet jeśli miałoby się to wiązać z utratą przedwojennego statusu. Zdemobilizowany Górski pragnie wrócić do tego co kocha najbardziej – do gry w piłkę. Szansę na pokazanie swych umiejętności daje mu Wojskowy Klub Sportowy Legia Warszawa.


W 1948 nadchodzi moment wielkiej satysfakcji - lwowska Sarenka debiutuje w ekstraklasie. Przeciwnikiem Legii w tym meczu jest drużyna Polonii Bytom, co miało dla Górskiego wymiar niezwykle symboliczny. Domyślacie się, dlaczego?  Otóż po wojnie Polonię tworzyli byli piłkarze Pogoni Lwów, a nowo powstały klub przejął herb i barwy ukochanego klubu Górskiego. 
W barwach Legii Kazimierz Górski rozegra łącznie 81 meczów, w których strzeli 34 bramki. Dobre występy w wojskowym klubie zostaną dostrzeżone przez selekcjonera kadry, ale niestety zakończony okrutnym łomotem 8:0 mecz z Danią był jednocześnie debiutem i pożegnaniem z reprezentacją. Widząc błędy w taktycznym przygotowaniu meczu przez selekcjonera Zygmunta Alfusa, Górskiemu zaczyna kiełkować myśl o przyszłości w zawodzie trenera.


W życiu poza piłkarskim odnajduje swoją drugą połówkę Marię Stefańczak, z którą stworzy wierne sobie i kochające się małżeństwo na całe życie. Podobnie jak tysiące rodaków, po wojnie Lwów opuszczają rodzice oraz rodzeństwo Górskiego. Nie dołączą do syna w Warszawie, wybierając życie w Szczecinie. W radzieckim Lwowie nieliczna grupa Polaków wbrew zarządzeniom pozostaje w mieście narażając się na represje ze strony władz i gniew odpowiedzialnego za pozbycie się obcego elementu z miasta Nikity Chruszczowa. Profesor Mieczysław Gębarowicz rozpoczyna heroiczną walkę o ochronę zasobów Ossolineum i bezcennych dzieł dla polskiego dziedzictwa kulturowego. Usuwane są polskie pomniki, swoje „miejsce zamieszkania” zmienia między innymi pomnik Aleksandra Fredry, który przenosi się do Wrocławia. W zapełnionym przez kresowiaków mieście krąży już powiedzenie „Pan z Wrocławia? Bo ja też ze Lwowa". 

Zmiana zawodnika


Bo nie zna nikt metody, by się ustrzec cichej wody.

Zbigniew Kurtycz, Cicha woda brzegi rwie

Po odwieszeniu butów na kołku przyszła legenda rozpoczyna kursy szkoleniowe i stawia pierwsze kroki trenerskie. Marymont Warszawa, Legia Warszawa, Lublinianka Lublin, Gwardia Warszawa, reprezentacja juniorów i reprezentacja młodzieżowa Polski, tak wyglądało trenerskie CV Kazimierza Górskiego, zanim 1 grudnia 1970 roku zostanie ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski, zastępując na tym stanowisku innego lwowiaka Ryszarda Koncewicza. Na swoich asystentów Górski wybiera Jacka Gmocha oraz Andrzeja Strejlaua, który tak wspomina pracę w sztabie:

Kazimierz Górski był najważniejszy, my służyliśmy mu pomocą i radą, ale decyzję finalnie podejmował sam. Na pewno nie był trenerem autokratycznym i miał ludzkie podejście do zawodników. To zapewniło mu sukces w reprezentacji, a następnie w Grecji. O Lwowie nie rozmawialiśmy, aczkolwiek wiedzieliśmy skąd pochodzi, miał przyjaciół z miasta, Pana Kurtycza od piosenki „Cicha woda brzegi rwie”, Pana Jerzego Janickiego, a na spotkaniach towarzyskich zawsze musiał ktoś zaśpiewać Polesia Czar, ukochaną piosenkę Pana Kazimierza. Jednak o Lwowie wtedy, aż tak nie mówiono, w tych trudnych latach przemycało się wiedzę głównie o zbrodni katyńskiej. We Lwowie miałem okazję być raz, w 2003 roku podczas nadania Kazimierzowi Górskiemu tytułu Honorowego Obywatela Lwowa.

Sztab selekcjonerski rozpoczyna selekcję zawodników, pośród których znajdą się m.in. Jerzy Gorgoń, Zygmunt Maszczyk, Zygfryd Szołtysik Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna oraz lider drużyny i genialny napastnik Włodzimierz Lubański. Na ich triumf nie trzeba było długo czekać, na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium zdobywają złoty medal, w finale pokonując reprezentację Węgier. Zwycięstwo daje kibicom dużo radości, ale odzywają się maruderzy mówiący, że nie było na tym turnieju wszystkich najlepszych drużyn i piłkarzy. Możliwe, ale obecnie na igrzyskach też nie stawiają się wszyscy najlepsi zawodnicy, ale jakoś drugiego złotego medalu zdobyć nie potrafimy. 

Trener Górski wiedział, że by udowodnić swoją wielkość musi awansować na Mistrzostwa Świata. Wie również, że kadra złożona z doświadczonych zawodników potrzebuje świeżej krwi i głodnych sukcesów zawodników takich jak Jan Domarski i Grzegorz Lato. Póki co trzyma ich w ukryciu przed światem. 

Światu nie trzeba przedstawiać Stanisława Lema, wielkiego pisarza, który w 1966 roku publikuje książkę "Wysoki Zamek", w której dzieli się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa we Lwowie. Chwilę po ogłoszeniu Kazimierza Górskiego selekcjonerem, na rynku wydawniczym ukazuje się „Dom pod Żelaznym Lwem” Witolda Szolgini - piękna, ciepła i nostalgiczna opowieść o przedwojennym Lwowie. Chociaż nazwa miasta nigdy w książce nie pada, to i tak każdy wie za kim tęskni Szolginia. W środowiskach lwowskich książki te wywołują ogromne wzruszenie i dają nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. 

Obrona 


Lato ucieka, w środku mamy dwóch zawodników, proszę państwa! Grzegorz Lato, tam McFarland. Ucieka teraz... Gadocha, Domarskiii... goool!!! Gol, proszę państwa! Sensacja na Wembley! Sensacja na Wembley!"

Komentarz Jana Ciszewskiego z meczu Anglia - Polska w 1973 roku.


Koniec świata – taki tytuł 18 października 1973 roku na okładce umieścił brytyjski dziennik „The Sun”. Dzień wcześniej jedenastu nieuczesanych Polaków wyrwało bezcenny remis w świątyni futbolu – londyńskim stadionie Wembley. Oglądając mecz po latach widzi się, ile błędów popełnili Polacy, kilku z nich zagrało bardzo przeciętne zawody, ale czy to ważne? Ranga, kontekst i pomeczowy patriotyczny impuls sprawił, że jest to najczęściej wspominany mecz w historii polskiej piłki nożnej. 


Mogę powiedzieć, że Pan Kazimierz był dla nas wszystkim. Ojcem, trenerem, doradcą, osobą o złotym sercu, która dla każdego znajdzie czas. Wiedzieliśmy o jego lwowskim pochodzeniu, ale opowiadał nam głównie o  swoich piłkarskich latach w mieście. Natomiast większej wiedzy o Lwowie wtedy nie posiadałem, podobnie jak pozostali zawodnicy. Ja sam Lwów po raz pierwszy odwiedziłem w latach 60-tyc, kiedy wraz ze Stalą Rzeszów rozgrywaliśmy tam mecze towarzyskie z lokalnymi drużynami. Piękne centrum, zaniedbane przedmieścia – to pierwsze co mi przychodzi mi do głowy, gdy myślę o tej wizycie. Ostatni raz byłem na odsłonięciu płyty Kazimierza Górskiego w 2016 roku. Miasto się bardzo zmieniło, wypiękniało i bardzo cieszy fakt, że uhonorowało Pana Kazimierza. Zasługuję na to jak mało kto – przekonuje Jan Domarski, reprezentant Polski i strzelec bramki na Wembley.  

Sędzia Vital Loraux gwiżdże po raz ostatni, kibice i piłkarze szaleją z radości, ale na płycie boiska próżno znaleźć Górskiego. Trener na 3 minuty przed zakończeniem meczu opuścił ławkę i udał się spokojnie do szatni.  Nie wiedział zapewne, że następstwa tych 180 sekund zupełnie zmienią jego życie i uczynią go osobą szanowaną w każdym polskim domu, co przed meczem nie było takie oczywiste. Jak wspominał Józef Baryła, przyjaciel Górskiego, jeszcze pół roku wcześniej, będąc w Londynie na rekonesansie, selekcjoner spędzał czas w restauracji, w której siedzieli również członkowie polskiego rządu na emigracji. Biesiadując wspominali i śpiewali przedwojenne polskie piosenki, które u dziecka Lwowa wywołały olbrzymie wzruszenie i chęć dołączenia do śpiewających. Niestety, dla emigrantów Górski był wtedy przedstawicielem komunistycznego rządu i do stolika nie został zaproszony. Gdy po meczu, na fali euforii i chęci poznania zwycięskiego trenera, zaprosili Górskiego - ten z powodów honorowych odmówił. 

Gdy w kraju cieszono się z sukcesów, we Lwowie miały miejsce dramatyczne wydarzenia. Na Cmentarz Obrońców Lwowa, świętym miejscu dla każdego lwowiaka, wjechały czołgi i buldożery dewastując groby, pomniki, kolumnady oraz bezskutecznie pylony. Gdy wiadomość o tym dotarła do Polaków próbowano spontaniczne ratować co tylko się da. Niesamowita Maria Tereszczakówna własnoręcznie odkopywała i przenosiła szczątki bohaterów Obrony Lwowa m.in. Generała Rozwadowskiego, kapitana Mączyńskiego oraz innych zasłużonych osób. Wielu z nich leży w nie swoich grobach a Tereszczakówna w obawie o ich los nie zdradzała nikomu, gdzie je przeniosła, zabierając niestety tę tajemnicę na drugi świat. Oburzeni wydarzeniami we Lwowie Generałowie Boruta Spiechowicz i Abraham piszą do Leonida Breżniewa list protestacyjny, na reakcję amerykańskiego prezydenta próbuje wpłynąć amerykańska polonia. Niestety nie przynoszą one żadnego skutku. W drodze na Winniki oraz na Kulparkowie osobno stoją dwa największe symbole Cmentarza – lwowskie lwy. Dla Górskiego, którego ojciec był odznaczonym Obrońcą Lwowa, wieści o takich wydarzeniach są ogromnym szokiem.

Kościół Św. Elżbiety we Lwowie. Tutaj do chrztu i komunii świętej przystępował Kazimierz Górski.

 

Atak

Na świecie tym są takie dni
Gdy niebo grzmi, bo padł gol

Maryla Rodowicz, Futbol


Jeszcze w trakcie wykonywania przez Marylę Rodowicz nieśmiertelnego piłkarskiego hitu duża cześć kibiców dawała sobie ucinać ręce twierdząc, że Orły na turnieju w RFN nie wyjdą nawet z grupy. Jak się przebiją przez obronę Włochów? Jak się obronią przed zmasowanym atakiem Argentyńczyków?  I co? Dino Zoff dwukrotnie wyciąga piłkę z siatki, a Albicelestes owszem przebijają się dwukrotnie przez naszą obronę, ale my odpłacamy im pięknym za nadobne strzelając bramkę więcej. W ofensywnym i miłym dla oka stylu pokonujemy Haiti, Jugosławię, Szwecję i dochodzimy do półfinału, gdzie czekają na nas gospodarze turnieju. I tu zadajemy najsłynniejsze piłkarskie pytanie w Polsce „a co by było, gdyby nie woda”? Na pewno zalana murawa na stadionie we Frankfurcie utrudniała naszym zawodnikom grę w swoim ulubionym stylu i hamowała atak i sprinty Grzegorza Laty. Niemniej, takie same warunki miała drużyna RFN i potrafiła je wykorzystać strzelając jedynego gola. Mogliśmy wraz z Holandią stworzyć piękny duet finalistów, ale na pocieszenie pokonaliśmy w meczu o 3 miejsce Brazylię. Zwycięstwo zapewnił nam  Lato, zostając jednocześnie królem strzelców całej imprezy. 

Zawsze o sobie mówię, że jestem wynalazkiem Kazimierza Górskiego. Gdy Pan Kazimierz był jeszcze trenerem młodzieżowej reprezentacji Polski zobaczył mnie na meczu w Mielcu przeciwko drużynie z Zabrza. Zdobyłem wtedy dwie bramki, a po meczu Pan Kazimierz podszedł do mnie i powiedział „No, kolego widzimy się za tydzień”. W ten sposób trafiłem na zgrupowanie kadry młodzieżowej, a następnie do seniorskiej kadry. Słysząc nazwisko Górski pochylam głowę i ściągam czapkę - to był ciepły, dobry człowiek, który o najważniejszych rzeczach w życiu mówił w najprostszy sposób. O Lwowie wiele z nami nie rozmawiał, oczywiście słyszeliśmy ten jego zaśpiew, natomiast czasy były takie, że o utraconych ziemiach się wtedy nie mówiło. Historia w PRL była zakłamana, chociaż pamiętam jak nasz nauczyciel historii powiedział „We wrześniu Niemcy napadali, a Rosjanie zabezpieczali nas od tyłu”, po czym podszedł pod drzwi upewnić się, że nikt nie podsłuchuje i powiedział „A gówno prawda!”  Dopiero po latach, odwiedzając Lwów z przyjaciółmi mogłem zobaczyć jak piękne jest to miasto - wspomina Grzegorz Lato, król strzelców mistrzostw swiata w  1974 roku 


Każdy sukces sprawia, że głód kolejnego jeszcze bardziej wzrasta. Kazimierz Górski niejako padł ofiarą swoich własnych osiągnięć, ponieważ z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski ustąpił po zdobyciu srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu. Opinia publiczna oraz działacze nie docenili dotarcia do finału, każdy domagał się złotego medalu. Górski odszedł, a jego następcą został dotychczasowy asystent – Jacek Gmoch.


Rozwój i dostępność telewizji pozwoliły na oglądanie tych wszystkich wydarzeń na żywo, a właściciel odbiornika zapraszał do swojego domu wszystkich sąsiadów dookoła. Wraz z telewizją rosła popularność osób w niej występujących. Mariusz Walter stworzył kultowe studio 2, Irena Dziedzic prowadziła popularne Tele -Echo, miliony widzów słyszały piękną melodię Andrzeja Kurylewicza rozpoczynającą serial Polskie Drogi, którego scenarzystą był Jerzy Janicki, a międzynarodowe sukcesy odnosiła Ziemia Obiecana, w której mistrzowską rolę stworzył Wojciech Pszoniak, a muzykę skomponował Wojciech Kilar. Wszystkie te osoby pochodziły ze Lwowa. Dzięki tworzonym własnoręcznie antenom, nieliczna grupa szczęśliwców mogła odbierać we Lwowie polskie kanały i namiętnie oglądać dużo bogatsza ofertę programową niż w telewizji radzieckiej. Oczywiście trzeba było uważać, bo milicja czuwała. Przekonały się o tym siostry Zappe, wspaniałe polskie patriotki, które wychowały kilka pokoleń Polaków we Lwowie – ucząc języka, literatury i historii. W wyniku donosu do ich mieszkania weszła milicja, a obie wylądowały na przesłuchaniach. Od tego momentu pielęgnowanie pamięci o polskim Lwowie stało się jeszcze trudniejsze. 


Wyjście na prowadzenie


Morze i niebo ostro lśni
Dobrze mi, ach, jak dobrze mi

Maanam, Cykady na Cykladach


Praca z reprezentacją i presja jakiej poddawany jest selekcjoner może przytłoczyć każdego – nawet spokojnego lwowiaka. Gdy z selekcjonerskimi trudnościami zmierzyć się miał Gmoch, Kazimierz Górski planował przerwę od zawodowej trenerki, próbując skupić się na spokojniejszych piłkarskich projektach. Pierwotny plan zakładał zostanie koordynatorem trenerów w Kuwejcie, a gdy nie doszło to do skutku skorzystał z zaproszenia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i poleciał do Meksyku na cykl kursów trenerskich. Jak to zwykle bywa w przypadku Polaków przebywających w Meksyku otrzymuje zaproszenie do ambasady greckiej i słyszy propozycję zastania trenerem Panathinaikosu Ateny. Oczywiście, brzmi to absurdalnie, ale tak w rzeczywistości było. Prezes greckiego giganta był niezwykle zdeterminowany, by Górskiego zatrudnić i słysząc, że przebywa on w Meksyku użył swoich znajomości, by tak się z nim skontaktować. 
Panathinaikos przeżywał kryzys, przegrał właśnie 5 mecz z rzędu, a trener Aymore Moreira, nie byle kto, bo trenerski mistrz świata z Brazylią w 1962 roku, musiał dosłownie uciekać przed wściekłymi kibicami. Lądując na lotnisku w Atenach Górski ujrzał namiastkę tego, co czekać go będzie w Helladzie. Tylko dzięki pomocy ambasadora Jana Bisztygi udało się wydostać z olbrzymiego tłumu fanów witających nowego trenera. Dodając do tego  fanatycznych kibiców, krewkich działaczy i wścibskich dziennikarzy otrzymujemy prawdziwą mieszankę wybuchową, a praca w Grecji przestaje nagle być wakacjami, stając się męczącą drogą na Olimp. Jak w tych warunkach poradził sobie Górski? Z piątego miejsca awansował na pierwsze, a w dodatku dołożył do tego Puchar Grecji. I to wszystko w pół roku. Uznał wtedy, że zrobił swoje i może wracać do Polski. Nijak nie mógł poradzić sobie z miejscowymi obyczajami oraz specyficzną kulturą jazdy samochodem, w której dominował klakson, ignorowanie znaków oraz parkowanie na zderzak – zupełnie jak we współczesnym Lwowie...

Z czasem jednak gorące promienie słońca, gaje oliwne oraz pyszna kuchnia przekonały Górskiego do pozostania na dłużej w Grecji i wyrobienie sobie tam wielkiej trenerskiej marki. Po etapie w Panathinaikosie objął zagrożoną spadkiem drużynę Kastorii, którą oczywiście uratował, ponownie dokładając do tego Puchar Grecji – jedyny w historii klubu! Uwieńczeniem greckiej przygody było objęcie drugiego z wielkich gigantów – Olympiakosu Pireus. Prowadził go dwukrotnie, z krótką przerwą na prowadzenie Legii Warszawa, zdobywając dwa tytuły mistrzowskie oraz Puchar Grecji. Na pobyt Górskiego w klubie Ethnikos Pireus kibice patrzą poprzez pryzmat jego honorowego zachowania i nieopuszczenia klubu pomimo trudnej sytuacji finansowej i braku pensji przez ponad pół roku. Jak sam mówił 

Kapitan nie opuszcza tonącego statku.


Grecki etap Kazimierza Górskiego jest koronnym dowodem na jego wielkość trenerską. Wiele osób twierdziło, że trenując reprezentację miał wiele szczęścia i wybitną grupę piłkarzy. No cóż, Jacek Gmoch na Mistrzostwach Świata w Argentynie miał jeszcze lepszy skład, z młodym Zbigniewem Bońkiem i wrócił z piątym miejscem – jedni powiedzą, że zabrakło szczęścia, a drudzy na to, że nie potrafił stworzyć po odejściu Górskiego odpowiedniej atmosfery w kadrze. Górski na temat szczęścia miał swoją opinię. 


Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już to nie jest szczęście

Czując, że w Grecji osiągnął wszystko co mógł zdecydował się na powrót do Polski, w której po ciemnym okresie stanu wojennego zza chmur powoli zaczęło pojawiać się słońce. 

 

W schyłkowym okresie ZSRR, kontrakt na budowę elektrowni atomowej na Ukrainie wygrywa polska firma Energopol. Będąc na miejscu i widząc ogrom zniszczeń na cmentarzu Orląt, pracownicy firmy pod wodzą inżyniera Józefa Bobrowskiego przystępują do działania i potajemnie po godzinach pracy rozpoczynają żmudny proces rewitalizacji Cmentarza Obrońców Lwowa.  22 lipca 1987 we Lwowie powołana zostaje pierwsza powojenna placówka konsularna we Lwowie i po raz pierwszy od 1945 roku we Lwowie powiewa polska flaga. Konsulem zostaje Włodzimierz Woskowski. Okres jego urzędowania to początek przywracania pamięci o polskiej społeczności, odmrażana jest współpraca w zakresie kultury i badań historycznych pomiędzy Polską a Związkiem Radzieckim oraz pomoc firmie Energopol w ich niesamowitych działaniach. 

Finałowe minuty


teraz tylko w pośpiechu
pakować się, zawsze, codziennie
i jechać bez tchu, jechać do Lwowa, przecież
istnieje, spokojny i czysty jak
brzoskwinia. 

Adam Zagajewski, Jechać do Lwowa

No i w Polsce zaświeciło słońce, w Dzienniku Telewizyjnym Joanna Szczepkowska, wnuczka wielkiego lwowiaka Jana Parandowskiego ogłasza: 

Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.


Zmieniają się realia geopolityczne i gospodarcze, z dnia na dzień wiele przedsiębiorstw, pracowników i organizacji zostaje pozostawionych samym sobie. Podobnie dzieje się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej pogrążonym w finansowym kryzysie. By dać nowy impuls, na stanowisku Prezesa potrzebna jest osoba z wielkim autorytetem, więc naturalnym wyborem musi być Kazimierz Górski. I tak też się staje. 2 Marca 1991 roku, w dniu 70 urodzin Kazimierz Górski zostaje wybrany na stanowisko szefa piłkarskiego związku.  Ponadto dwukrotnie próbuje swych sił w polityce, startując najpierw z listy ZCHN, a następnie Samoobrony. Pełne szacunku i bezwarunkowej miłości dla Trenera społeczeństwo z wielką werwą i czystym sumieniem decyduje się na niego nie głosować, oszczędzając mu tym samym wielu nerwów. O polityce decydują zatem inny lwowiacy, a Górski może skupić się na swojej roli Prezesa, a tam chmury są coraz ciemniejsze.


Jeszcze w 1989 roku Janusz Zaorski rozpala lont, kręcąc „Piłkarski Poker”, w którym udowadnia, że kręci się nie tylko filmy, ale i wyniki piłkarskich meczów. 20 czerwca 1993 ma miejsce „Niedziela Cudów”. Walczące o mistrzowski tytuł Legia Warszawa i ŁKS Łódź mają przed przed ostatnią kolejką tyle samo punktów i o mistrzostwie może zdecydować różnica w bramkach, I wtedy w niewiarygodnych okolicznościach i przy braku sprzeciwu drużyn przeciwnych obie drużyny absurdalnie wysoko wygrywają swoje mecze. Legia pokonuje Wisłę Kraków  6:0 a ŁKS Olimpię Poznań 7:1.  Kibice Wisły widząc co się dzieje wygwizdują swoich graczy i żądają, by zeszli z boiska, wyjaśnień domaga się również UEFA. Ostatecznie Legii i ŁKS-owi odebrane zostają punkty za mecze, w skutek czego mistrzem Polski zostaje Lech Poznań. Ten incydent był początkiem wieloletnich zmagań polskiego futbolu z korupcją, ustawianiem meczów, a jego smutnym finałem był widok sędziów, trenerów i piłkarzy przywożonych na przesłuchania we wrocławskiej prokuraturze. Nieprzywiązujący wagi do luksusu, dojeżdżający do pracy autobusem i żyjący niezwykle skromnie Prezes jest oczywiście poza podejrzeniem, ale pozostaje pytanie czy wiedział o tych procederach? Być może przewidując rozwój wypadków Górski w 1995 roku wycofuje się z działalności w PZPN-ie, zostając jego honorowym, ale niemającym władzy wykonawczej Prezesem. 


Pan Kazimierz był jedynym kandydatem, na którego bez wahania zagłosowaliby wszyscy. Jego charakter nie był idealny do roli Prezesa, ale otoczył się mądrymi i życzliwymi mu ludźmi, którzy pomagali w tych trudnych dla związku czasach. Często zaglądał tam Jerzy Janicki, Zbigniew Kurtycz oraz lwowscy przyjaciele. Tak jak gabinet w PZPN tak i dom Pana Kazimierza i Pani Marii był otwarty dla każdego, panowała w nim ciepła, pełna miłości atmosfera. Dla mnie Lwów ma też wielkie, rodzinne znaczenie. Miałem też o nim o Wilnie, o Katyniu większą wiedzą za sprawą wspaniałej Pani Profesor Anny Radziwiłł, która nie patrząc na okoliczności przekazywała nam historyczną prawdę -  Michał Listkiewicz, międzynarodowy sędzia piłkarski oraz Prezes PZPN w latach 1999-2008


Po prezesurze Górski skupia się na przekazywaniu swojej wiedzy młodszym pokoleniom oraz na spotkaniach i meczach „Orłów Górskiego” nieustannie popularnych w kraju. A przede wszystkim zaczyna odwiedzać swój Lwów. Zastany obraz nijak ma się jednak do młodzieńczych wspomnień. Wymęczone sowieckimi rządzami miasto jest szare, smutne, nieoświetlone, a przede wszystkim pozbawione swojej wielokulturowej aury. Mimo to odnajduje miejsca swojej młodości i wspomina to co najpiękniejsze. W 2003 rada miejska oraz prezydent miasta odznaczają Górskiego tytułem Honorowego Obywatela Miasta Lwowa. 


Wraz z Panem Kazimierzem do Lwowa udał się cały zarząd PZPN. Podczas spotkania z Panem Surkisem (ówczesnym Prezydentem Federacji Piłki Nożnej Ukrainy),  po raz pierwszy poruszony został temat organizacji Euro przez Polskę i Ukrainę. Pierwotnie Ukraińcy mieli to zrobić z Rosjanami, ale gdy temat nie wypalił to Pan Kazimierz był wielkim orędownikiem tego, byśmy jako kraje zrobili to wspólnie. Oczywiście wszyscy chętnie na to przystali, odbyło się nawet głosowanie, w którym zarząd do tego pomysłu się przychylił. Wracając ze Lwowa zobaczyliśmy, że jedzie za nami na sygnale wóz strażacki, który zatrzymał się przed nami i wysiadł z niego… Surkis. Wypiliśmy jeszcze raz za nasz pomysł i pojechaliśmy dalej. Dopiero w Polsce Zdzisław Kręcina powiedział, że musimy zagłosować jeszcze raz, ponieważ zarząd PZPN może uchwalać tylko w kraju. Tak też uczyniliśmy. Można zatem powiedzieć, że dzięki Panu Kazimierzowi Euro 2012 zagościło w Polsce - przypomina Listkiewicz


Dwa lata później dochodzi do niezwykłego dla każdego lwowiaka wydarzenia. 24 czerwca 2005 roku w obecności Prezydentów Kwaśniewskiego i Juszczenki następuje otwarcie zrewitalizowanego Cmentarza Obrońców Lwowa. 

Koniec meczu

Dlatego wdzięczna potomności, Dobroczynnego ojca twojego pamięć Nie na niemych marmurach Lecz na żywych wyryj sercach!

Józef Bartłomiej Zimorowic, Historia miasta Lwowa

Kazimierz Górski umiera w 2006 roku w Warszawie. Końcówka jego życia to ciężka walka ze śmiertelną choroba zakończona na dwa miesiące przed kolejnymi mistrzostwami świata, które odbyć się miały w Niemczech. Wielokrotnie w wywiadach mówił, że jego największym marzeniem jest widok kapitana reprezentacji polski wznoszącego Puchar Świata, ale zarówno w Niemczech, jak i w późniejszych turniejach naszym reprezentantom daleko było do zrealizowania tego życzenia. Ciężko doprawdy jest znaleźć osobę, która o Kazimierzu Górskim miała krytyczne zdanie. Nawet Paweł Zarzeczny, dziennikarz potrafiący doskonałym piórem skrytykować, wyśmiać i prowokować jak nikt inny, o Kazimierzu Górskim potrafił pisać wyłącznie same peany, a każde wspomnienie o Panu Kaziu wywoływało u niego wzruszenie. Razem spisują biografię trenera pt. „Piłka jest okrągła”, a Zarzeczny całe swoje honorarium oddaje swojemu mentorowi. Rok po śmierci Górskiego UEFA przyzna organizację mistrzostw Europy w 2012 roku Polsce i Ukrainie. Następuję niesamowity rozwój infrastruktury sportowej, na czele z budową Stadionu Narodowego, który z niezrozumiałych powodów po dziś dzień nie nosi imienia Kazimierza Górskiego.  

Nie wiem na co czekają władze Warszawy z nadaniem ulicy Górskiego i dlaczego stadion w nazwie ma sponsora, a nie osobę, bez której by z całą pewnością nie powstał. O tym jak wielką estymą cieszył się Pan Kaziu niech świadczy fakt, że w trakcie Euro 2012 turnieju jechałem na mecz do Lwowa wraz z Arsenem Wengerem, legendarnym trenerem Arsenalu Londyn. Miał on ogromną wiedzę o Panu Kazimierzu, a moje zaskoczenie było jeszcze większe, gdy opowiadał o historii Lwowa i Cmentarzu Łyczakowskim. Niezwykły człowiek z tego Wengera, ale to jeszcze kolejny dowód na to jak magicznym miastem jest Lwów - kończy Listkiewicz.


W tym magicznym Lwowie w czerwcu 2017 roku w budynku dawnej szkoły, do której uczęszczał Górski odsłonięto tablice z jego podobizną.

 

W 2019 roku podczas oficjalnej gali 100-lecia Polskiego Związku Piłki Nożnej, na której wybierana jest jedenastka wszechczasów polskiej reprezentacji na scenę wchodzi Andrzej Person:


Chciałem przede wszystkim pogratulować tym jedenastu najwybitniejszym, którzy znaleźli się na liście. Jeszcze większe brawa poproszę dla selekcjonera tej drużyny, który nie był wybierany, po prostu przez aklamację uznaliśmy, że jest nim KAZIMIERZ GÓRSKI


Na sali rozlegają się głośne brawa.

Raport

Marzec 2021, trwa trening młodzieżowego klubu Orlik Przemyśl, który w ramach turniejów często odwiedza Lwów i rozgrywa mecze ze swoimi rówieśnikami z reaktywowanej przez Marka Horbania drużyny Pogoni Lwów. 

- W czasach Lewandowskiego, Ronaldo czy Messiego trudno zainteresować dzieci historią polskich piłkarzy i dawnymi sukcesami reprezentacji. Jednak ze Lwowem i Panem Kazimierzem Górskim jest inaczej, słyszeli to nazwisko od swoich dziadków czy rodziców i będąc we Lwowie zawsze chętnie słuchają o nim opowieści. Ja sam związany jestem z piłką nożną od ponad 40 lat i wpływ Pana Kazimierza na moje pokolenie był ogromny. Może dzieci nie są tego świadome, ale z jego uniwersalnych wartości i podejścia do trenowania korzystamy do dziś.  I to chyba właśnie jest największy sukces jaki może osiągnąć trener piłkarski. – mówi Henryk Łaskarzewski, Prezes UKS Orlik Przemyśl oraz Animator Roku w 2015 r. 

Panie Kazimierzu – kolejny mecz wygrany.

Chcesz pojechać do Lwowa i odwiedzić miejsca związane z Kazimierzem Górskim?

Napisz do Baciara i wspólnie zaplanujmy idealny wyjazd!

O mnie

Kontakt

Polub Baciara na Facebooku

Polub Baciara na Instagramie

 

Za udzieloną pomoc i niezwykle miłe rozmowy dziękuję Janowi Domarskiemu, Grzegorzowi Lacie, Michałowi Listkiewiczowi oraz Andrzejowi Strejlauowi. Wszystkim odwdzięcze się we Lwowie.

Przy pisaniu artykułu korzystałem z książek:

  • Piłka jest okrągła Kazimierz Górski/Paweł Zarzeczny
  • Zostali we Lwowie Anna Fastnacht Stupnicka
  • Miasto jak brylant. Księga cytatów o Lwowie Karolina Grodziska

 

Artykuły i wywiady:

  • Piłka nożna to gra prosta Robert Błoński, Dariusz Wołowski/ Gazeta Wyborcza
  • Honor godny Lwowa Józef Baryła/ Fundacja Kazimierza Górskiego.

 

 

1https://wyborcza.pl/7,154903,25920392,kazimierz-gorski-o-calym-swoim-zyciu-pilka-nozna-to-gra-prosta.html