5c7970252b245a281181861d46d578b3.jpg

Cmentarz Łyczakowski we Lwowie: Spacer z historią

Cmentarz Łyczakowski - jedyny, niepowtarzalny, pod każdym względem niezwykły. Panteon naszych wielkich duchem, sercem i rozumem rodaków, galeria sztuki i rzeźby pod gołym niebem. Jedna z największych nekropolii w Europie, miejsce o kolorze granitu, betonu i głębokiej zieleni, pięknie zadrzewiony park. Obowiązkowy punkt na trasie każdej polskiej wycieczki, miejsce spoczynku najdzielniejszych dzieci, jakie Polska kiedykolwiek wydała na świat - lwowskich Orląt. Prawdziwe odbicie historii lwowskiej ziemi i miasta, znak trwania i przemijania naszej narodowej historii, miejsce, które żyje dzięki pamięci tych, którzy pozostaną zawsze wierni. I które wzrusza i ściska serce przy każdej wizycie, wciąż na nowo.

Rok 1783. Dekretem Cesarza Józefa II, we Lwowie mają powstać cztery nekropolie, każda w innej dzielnicy miasta. Trzy lata później, we Lwowie otwierają się więc nowe cmentarze : Gródecki, Stryjski, Zółkiewski oraz Łyczakowski. O ile historia pierwszych trzech była stosunkowo krótka, gdyż zamieniono je w jeden, olbrzymi cmentarz Janowski, o tyle legenda Cmentarza Łyczakowskiego trwa do dziś i przekazywana jest kolejnym pokoleniom.

Legenda ta jest skomplikowana i burzliwa, bo takie też są dzieje miasta. Postaram się przybliżyć Wam ją choć częściowo, bo niestety atmosfery tego miejsca nie są w stanie oddać jakiekolwiek słowa. Zaczniemy od zapalenia świeczki u kilku osób, bez których historia Polski wyglądałby zupełnie inaczej.

Aleja zasłużonych na Łyczakowie.

Miejsce, od którego z reguły zaczyna się przechadzkę po Cmentarzu. Wystarczy, wchodząc bramą główną, skręcić w lewo. Wielość znanych nazwisk na naznaczonych czasem nagrobkach sprawia, że można odnieść wrażenie wertowania encyklopedii. Jednak za tymi nazwiskami kryją się nie tylko cytowane w książkach osiąnięcia, lecz prawdziwe ludzkie historie. W jednym z pięknych grobowców, na początku alei zasłużonych spoczywa:

Gabriela Zapolska

Bo zgodziłam się z życiem i kradnę to, co jest najmilszego

Ten cytat z Moralności Pani Dulskiej bardzo dobrze charakteryzuje życiorys Zapolskiej. Zdradzana i oszukiwana przez mężczyzn, odrzucona przez rodzinę i pisząca sztuki wbrew wyznaczanym standardom. Demaskowała obłudę, pokazywał, że w rodzinie nie zawsze panuje miłość i zgoda, nie krępowała się pisać o chorobach wenerycznych i w sposób bardzo naturalistyczny opisywała ciąże i związany z nią dyskomfort kobiet. Żyła w otoczeniu skandalu, który trwał nawet po jej śmierci. Samotna, umierała w willi Skiz na Łyczakowie. Jak to zwykle u wielkich artystów bywa, jej dzieła i twórczość zostały dużo bardziej docenione i stały się popularne już po śmierci autorki. Właśnie wtedy o spadek upomnieli się Ci, którzy Zapolską dużo wcześniej porzucili – jej rodzina. Pomimo otrzymania ogromnego majątku, nie kwapili się do godnego upamiętnienia pisarki. Dopiero pod wpływem presji byłego męża Zapolskiej oraz władz miasta rodzina uległa i sfinansowała nagrobek, w którym wielka lwowska skandalistka spoczywa do dziś. 

 

 

Parę kroków od Zapolskiej natrafiamy na literata o nieco spokojniejszym życiorysie.


Władysław Bełza

Wielki patriota, twórca Katechizmu Młodego Polaka, którego słowa zna każde polskie dziecko i dorosły. 

Kto ty jesteś 
Polak Mały 
Jaki znak Twój
Orzeł Biały.

 

Dalej, w malowniczym otoczeniu drzew tuż obok siebie spoczywają:

Stefan Banach i Maria Konopnicka

Sąsiedzki mariaż świata matematyki i literatury. Banach, matematyczny geniusz, birbant i zawsze wierny lwowianin spoczywa w grobowcu zaprzyjaźnionej rodziny Riedlów, którzy nie tylko użyczyli mu miejsca na cmentarzu, ale również do ostatnich dni życia zapewniali mu dach nad głową. 

Tuż obok grobowca Riedlów, pochowana jest dobrze wszystkim znana Maria Konopnicka. W jej lwowskim pogrzebie udział brali przedstawiciele Państwa, Lwowa, młodzież szkolna i akademicka oraz mieszkańcy miasta różnych wyznań. Wspólnie stworzyli jedną z największych patriotycznych manifestacji w historii Polski. 

 

Wielkim lwowskim poetą był również:

Seweryn Goszczyński

Galicjanin, miłośnik Tatr i Karpat, poeta, rewolucjonista, spiskowiec, piewca idei małej ojczyzny. To właśnie z niej wywodzi się jego walka o niepodległość Polski, przy jednoczesnycm zachowaniu szacunku do Ukraińców i fascynacji do tamtejszego folkloru. W najtrudniejszym momencie życia, będąc na emigracji i pozbawionym pieniędzy, pomocną rękę do Goszczyńskiego wyciągnęli przyjaciele, którzy pomogli mu wrócić do Lwowa i tu spocząć. 

 

Pomnik Goszczyńskiego wykonał Julian Markowski, który był również twórcą okazałego grobowca, w którym spoczywa:

Konstanty Julian Ordon

Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo
I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało.
Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi,

No ciężko było się nauczyć tego w szkole w całości i przyznaję, że im więcej wersów, tym mniej mojej pamięci. Konstanty Ordon obrońca artylerii w Reducie nr 54 podczas Powstania Listopadowego, unieśmiertelniony przez Adama Mickiewicza w Reducie Ordona. Dzielny oficer, którego biografię nasz wieszcz przy okazji lekko podkoloryzował. Ordon nie zginął podczas obrony Reduty, tylko został poparzony i nie zmarł też w Warszawie w 1831 roku, ale sam pozbawił się życia, 56 lat później, we włoskiej Florencji. Dzięki staraniom przyjaciela, szczątki Ordona sprowadzono do Lwowa, chowając je najpierw w grobowcu Baczewskich (dojdziemy do nich za chwilę), a następnie przeniesiono do okazałego monumentu dłuta Juliana Markowskiego.

 

Skoro przy Ordonie wspominamy wybitnego rzeźbiarza to może pora na artystę architektury budowlanej:

Zygmunt Gorgolewski

Opera Lwowska, eklektyczna perełka architektury i życiowe dzieło naszego bohatera. W 1896 roku projekt Gorgolewskiego wygrał w konkursie organizowanym przez władzę miasta. Na pokonanym polu pozostawił projekt Jana Zawiejskiego, którego dziełem jest Teatr im. Słowackiego w Krakowie. Po dziś dzień toczy się konflikt, która z tych budowli jest okazalsza. Ja stawiam sprawę jasno, a Wy?

Gdyż już wyłoniono zwycięski projekt, szybko zabrano się do fizycznej roboty i już po czterech latach oczom mieszkańców Lwowa ukazał się przepiękny budynek, który do dziś jest jednym z symboli miasta. 

 

Jeśli mówimy o symbolach, byliście kiedyś na Wysokim Zamku? A wiecie dzięki komu znajduje się na nim kopiec z pięknym widokiem na miasto? Oto i on:

Franciszek Smolka

Schmolke, który stał się Smolką. Prawnik, spiskowiec, działacz niepodległościowy. Wszystko co robił, robił dla Polski, włącznie z pobytem więzieniu i możliwym wyrokiem skazującym go na karę śmierci. Członek Rady Miejskiej Lwowa, kandydat na Prezydenta miasta, poseł na Sejm Krajowy Galicji i austriackiej Rady Państwa, w której bronił polskiego punktu widzenia i był inicjatorem idei większych autonomii państwowych w monarchii habsburskiej. A co z tym Wysokim Zamkiem? Dzięki pomysłowi, wkładowi finansowemu i pracy fizycznej Smolki, w trzechsetną rocznicę Unii Lubelskie, we Lwowie w 1869 roku zaczęto usypywać kopiec nazwany na cześć tego wiekopomnego wydarzenia. Ziemie przywożono z całej Polski oraz z grobowców naszych wielkich poetów: Mickiewicza i Słowackiego. Niestety, Franciszek Smolka nie dożył momentu, gdy kopiec był gotowy. Za wszystkie zasługi wobec miasta i kraju nagrodzony został wielotysięczną procesją, która towarzyszyła mu na Cmentarzu Łyczakowskim.

 

Zostańmy jeszcze chwilę wśród prawników i zapalmy świeczkę na grobie jednego z tych najwybitniejszych. 


Juliusz Makarewicz

Wybitny prawnik, Profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza, autor polskiego kodeksu karnego z 1932 roku, powszechnie znanego jako kodeks Makarewicza. W Polsce, przestał on obowiązywać dopiero w 1969 roku, gdy władza PRL postanowiła zastąpić go kodeksem Andrejewa. Do dziś dzieło Makarewicza jest uznawane za jedno z największych osiągnięć kodyfikacyjnych w historii światowego prawa.

Podobno każdy prawnik ma w swoim życiu jedną wielką sprawę. Jeden z uczniów Makarewicza był oskarżycielem w najgłośniejszej zbrodni II RP. Spacerując starą częścią cmentarza łatwo można przeoczyć stary, żelazny krzyż z niewielką tabliczką. To właśnie tam znajduje się grób ofiary, którą była :

Lusia Zarembianka

Sprawa Gorgonowej. Proces, którym żyła cała Polska. W sylwestrową noc 1931 roku w willi znanego lwowskiego architekta Henryka Zaremby dochodzi do zbrodni. Zamordowana zostaje córka Zaremby – 17 Lusia. Główną podejrzaną staje się kochanka architekta – Rita Gorgonowa. Sprawa ta zmieni oblicze polskiego prawa, obudzi w kobietach feministyczny duch oraz doprowadzi do powstania prasy plotkarskiej, która będzie żerować na emocjach ludzi przez wiele lat. 

 

A teraz przekonacie się, że cmentarz może być miejscem bardzo romantycznym. Opiszę Wam wielką historię miłosną, której bohaterem był:


Artur Grottger

Grottger wielkim malarzem był, bezapelacyjnie.  Jego motywy powstańcze to kawał historii polski i kanon malarstwa.  Pomimo stosunkowo krótkiego życia Grottger pozostawił po sobie ponad 500 prac, którym oddawał się całym sobą. Jednak miłością jego życia (odwzajemnioną), była Wanda Młodnicka z domu Monne. Pewnego dnia, podczas ich romantycznego spaceru po Cmentarzu (tak- ludzie chodzili i chodzą tam na randki), Grottger wskazał, być może w żartach, wymarzone miejsce swojego pochówku.  
Rodzina Wandy nie zaakceptowała związku córki, więc chcąc pokazać wszystkim na co go stać, w poszukiwaniu międzynarodowej sławy Grottger udał się do Paryża. Niestety, tam dopadła go gruźlica i niedługo później zmarł. I tu mogłaby kończyć się romantyczna historia, ale Wanda postanowiła inaczej i sprowadziła zwłoki ukochanego do Lwowa i pochowała na Cmentarzu Łyczakowskim. Dokładnie w tym samym miejscu, które wybrał jej ukochany. 

 

Taka historia, zasługuje na coś mocniejszego. W tym miejscu na myśl nasuwa się tylko jedno nazwisko :

Baczewscy

To niewątpliwe bardzo ambitna rodzina. We wszystkim co robili starali się być najlepszymi. Dzięki temu najlepsza przedwojenna wódka była produkowana we Lwowie, a pawilon Baczewskiego podczas targów Wschodnich robił największe wrażenie na odwiedzających. Nie dziwi więc fakt, że i miejsce ich pochówku musiało być inne niż wszystkie. Członkowie rodziny Baczewskich, którzy mieli to szczęście umrzeć w spokoju we Lwowie (a nie np. w Katyniu jak Stefan Baczewski), mogą cieszyć się piękną kwaterą, metrażem przekraczającą nie jeden „apartament” współcześnie budowany przez deweloperów.

 

Dobrze, skoro odwiedziliśmy tych najbardziej znanych, to może teraz pora na, często anonimowe, osoby tworzące jako grupa najwspanialsze przykłady polskiego patriotyzmu i walki o naszą teraźniejszość. 

Powstańcy listopadowi i styczniowi

Zanim dojdziemy do tych najbardziej znanych obrońców Lwowa, przystańmy na chwilę przy kwaterach tych, których historia jest najbardziej odległa, niemniej równie ważna. Lwów zawsze wspomagał niepodległościowe zrywy i nawet, gdy kończyły się one tragiczne to powstańcy zawsze we Lwowie mogli znaleźć schronienie. Tak było w przypadku powstańców listopadowych i styczniowych. Po upadku powstań wiele osób było represjonowanych i po ucieczce nie mogło spocząć w swoich rodzinnych stronach. Z pomocą przyszła lwowska nekropolia. To w niej święty spokój odnaleźli Powstańcy Listopadowi i reprezentowana przez charakterystyczne żelazne krzyże umocowane na mogiłach. W innym , bardzo symbolicznym miejscu tzw. Górce Powstańców, pochowanych jest 230 powstańców styczniowych, a na samym Cmentarzu Łyczakowskich jest rozproszonych prawie 500 mogił osób stających do walki w 1863 roku. Głównym symbolem ich walki jest pomnik Szymona Wizunasa Szydłowskiego, uczestnika powstania i chorążego Ziemi Witebskiej. 

 

 

To oczywiście tylko kilka spośród setek nazwisk, które leżą na Cmentarzu Łyczakowskim. Pochowani są tam rewolucjoniści, działacze niepodległościowi, zasłużeni politycy, profesorowie, sportowcy, malarze, architekci, poeci, duchowni, ofiary NKWD, Gestapo i żołnierze II Wojny Światowej. Snem wiecznym śpią tutaj osoby z wielu nacji, wyznań, które Lwów nazywały swoim domem w różnych okresach jego geopolitycznego położenia.  To wszystko pokazuje jak skomplikowane są nasze ludzkie losy i jak wszystko w ciągu kilku lat, czy nawet miesięcy może się zmienić. Cmentarz Łyczakowski we Lwowie doskonale to obrazuje. 

Godzinami można przemierzać jego ścieżki odkrywając najstarsze pomniki i kwatery powstańców, zachwycając się skrytymi pośród drzew figurami aniołów, rozszyfrowując epitafia i inskrypcje mocno nadgryzione przez czas. Jednak by w pełni to wszystko pojąć, by odkryć prawdziwą magię Łyczakowskiej nekropolii trzeba znać i rozumieć burzliwe dzieje miasta. Na Łyczakowie nie chodzi o to, co widoczne, co materialne - lecz o atmosferę, której nie da się opisać jakimikolwiek słowami.

Zapraszam również do przeczytania tekstu o Cmentarzu Obrońców Lwowa i legendzie lwowskich Orląt.

 

Chcesz zobaczyć Cmentarz Łyczakowski we Lwowie?

Napisz do Baciara i wspólnie zaplanujmy idealny wyjazd!

Kontakt

Polub Baciara na Facebooku

Polub Baciara na Instagramie